top of page
Logo equilibrium-therapy
Szukaj

😟 Czy lęk i depresja to już norma?

  • Zdjęcie autora: Aleksandra Szczęśniak
    Aleksandra Szczęśniak
  • 9 kwi
  • 2 minut(y) czytania

Społeczne konsekwencje mody na diagnozowanie siebie


🔍 Kiedy psychologia staje się powszechna… i niebezpieczna

Jeszcze 20 lat temu słowo „psychoterapia” wywoływało wstyd, a przyznanie się do depresji było powodem do ukrywania się. Dziś, w erze otwartości i wszechobecnych treści psychoedukacyjnych, wielu z nas zna terminy takie jak borderline, ADHD u dorosłych, zaburzenia lękowe, trauma rozwojowa.


To ogromny krok naprzód. Ale jak każdy postęp, niesie ze sobą także pułapki.


📌 Czy zyskujemy zdrowie psychiczne, czy tylko jego namiastkę?

📌 Czy każdy gorszy dzień to już „zaburzenie”?

📌 Czy zaczęliśmy traktować cierpienie psychiczne jako tożsamość?


🌐 Internet – nowy gabinet terapeutyczny?


TikTok, Instagram, podcasty – to właśnie tam młode pokolenie zdobywa wiedzę psychologiczną. Krótkie, często viralowe treści edukują, ale też... upraszczają rzeczywistość.


🔸 Filmik: „Masz 5 z tych objawów? Masz zapewne ADHD”

🔸 Post: „Nie umiesz rano wstać – to na pewno depresja”

🔸 Komentarze: „Też tak mam! To przez moją traumę!”


Z jednej strony – ludzie wreszcie sięgają po pomoc. Z drugiej – rośnie liczba samodiagnoz i błędnych przekonań na temat psychopatologii.


🧠 Co to znaczy: mieć depresję czy lęk?

Zaburzenia psychiczne to diagnozy kliniczne, a nie uczucia, z którymi wszyscy czasem się mierzymy.


🔹 Smutek po stracie – to nie depresja.

🔹 Niepokój przed wystąpieniem – to nie zaburzenie lękowe.

🔹 Brak motywacji przez kilka dni – nie oznacza choroby.


🔎 Depresja to nie tylko płacz. To:

– brak energii przez tygodnie,

– zaburzenia snu i łaknienia,

– poczucie beznadziei,

– utrata zdolności do odczuwania przyjemności.


🔎 Zaburzenia lękowe to nie „napięcie”, ale przewlekły, obezwładniający stan, który paraliżuje codzienne funkcjonowanie.


💬 Dlaczego tak wielu z nas utożsamia się z zaburzeniem?

1. Potrzeba nazwania cierpienia

Dla wielu osób łatwiej żyć z myślą: „mam depresję”, niż: „jestem przemęczony, samotny, zagubiony i brakuje mi wsparcia”.

Diagnoza staje się sposobem porządkowania świata i redukcji lęku przed chaosem emocjonalnym.


2. Tożsamość wokół cierpienia

Niektórzy zaczynają utożsamiać się z diagnozą, a nawet traktować ją jako część osobowości – co może prowadzić do bierności i rezygnacji z pracy nad sobą.


3. Moda i normalizacja

W środowiskach online cierpienie psychiczne jest… modne. Jest częścią narracji „wrażliwego outsidera”, z którym wiele młodych osób się identyfikuje.


🧩 Społeczne konsekwencje tej mody


🔸 Stygmatyzacja cierpienia osób naprawdę chorych

Gdy depresją nazywa się każdą chandrę, ci naprawdę chorzy pozostają niezauważeni.

🔸 Utrata języka emocji

Zamiast mówić: „jest mi źle”, „czuję się zagubiony”, mówimy: „mam depresję”. Tracimy subtelność języka emocjonalnego.

🔸 Zamiana pomocy na narrację

Niektórzy zatrzymują się na etapie: „mam problem”, nie sięgając po realną terapię, tylko powielając etykietę w mediach.


🧘‍♀️ Jak sobie z tym radzić?

🎓 1. Edukacja psychologiczna – ale mądra!

Zamiast chłonąć treści z TikToka – szukaj wiarygodnych źródeł: książek, wykładów, podcastów psychoterapeutów i psychiatrów.


🧠 2. Rozróżniaj emocje od zaburzeń

Każdy z nas przeżywa smutek, lęk, złość, zagubienie. To nie są objawy choroby, tylko sygnały wewnętrzne, z którymi można pracować.


🤝 3. Szukaj profesjonalnej pomocy

Jeśli coś naprawdę Cię niepokoi – psychoterapeuta, psycholog lub psychiatra to właściwy adres. Nie internetowy quiz ani influencer.


💬 Podsumowanie

Moda na psychoedukację to wielki krok naprzód, ale wymaga dojrzałości, refleksji i mądrego podejścia.

Zamiast diagnozować siebie na podstawie mema – uczmy się języka emocji i szanujmy wagę prawdziwego cierpienia.


🧡 Emocje to nie choroba.

🧡 Samopoznanie to proces, nie etykieta.

🧡 Zrozumienie siebie to coś więcej niż diagnoza.

 
 
 

Comments


bottom of page